A jeśli to wszystko przypadek? Jeśli to zbieg okoliczności? Może to koincydencja niefortunnych, nieprzyjaznych człowiekowi, niekorzystnych zdarzeń wymagających nadzwyczajnych działań, środków i wyrzeczeń? Może to jednak seria, początek serii samoistnie toczących się wypadków i procesów, którym nawet tytani nie będą mogli sprostać? Może to wcale nie jest żadna rewolucja a światem absolutnie nikt nie rządzi? To by dopiero była przygnębiająca perspektywa.
Trzeba dać sobie szansę zakwestionowania dotychczasowego sposobu myślenia, poważenia własnych twierdzeń, poddania w wątpliwość wniosków wysuwanych na podstawie ogólnodostępnych informacji. Media (dziennikarze, właściciele, wydawcy), eksperci, publicyści, politycy, liderzy korporacji, rządów i organizacji międzynarodowych od lat przecież kłamią. Jeżeli jednak kłamią, to dlaczego nie siedzą jeszcze w więziennych celach?
Dlaczego nie dostali wyroków po 150 lat jak Bernard Madoff, tylko szantażem, presją i groźbami prawnych represji zamknęli w domach 3 miliardy ludzi i zamrozili gospodarki połowy świata?
Kluczowe pytanie
Zasadnicze pytanie co do pandemii COVID-19 i towarzyszących jej procesów brzmi następująco: czy mamy do czynienia z przypadkowymi i niepowiązanymi ze sobą, spontanicznymi wydarzeniami, interakcjami i reakcjami na „pandemię”, czy też jesteśmy świadkami zaplanowanej, przygotowanej, przećwiczonej, skoordynowanej i konsekwentnie wdrażanej rewolucji a rebours, którą pozwoliłem sobie nazwać Rewolucją Pandemiczną 2020?
Implikacje wynikające z odpowiedzi na to pytanie mają znaczenie kluczowe.
Nie trzeba wcale znać nazwisk inspiratorów, kreatorów i zleceniodawców rewolucji, tak jak nie znane były nazwiska inspiratorów i zleceniodawców rewolucji bolszewickiej 1917 czy rewolucji seksualnej lat ’60 w trakcie ich trwania i w początkach tych wydarzeń. Gdy mamy do czynienia z procesem spontanicznym, przypadkowym, niekontrolowanym w skali globalnej, trudno jest uchwycić i ocenić jaki ostateczny kształt przyjmą te procesy. Finał obecnych wydarzeń jest oczywisty i przesądzony.
Można też rozpocząć akademicką dyskusję o tym, czy mamy do czynienia ze „spontanicznymi zjawiskami” czy „zamierzonymi działaniami”. Jednak jeśli coś wygląda jak wilk, porusza się jak wilk, wyje jak wilk, ma kły jak wilk, poluje i rozszarpuje zwierzynę jak wilk, to musi być wilk. Nazywanie go owieczką nie tylko w niczym nam nie pomoże, a znacząco przyspieszy nasz kres.
Niestety to, z czym już mamy do czynienia od wilka bardziej przypomina bestię.
Bez śladów i odcisków palców
Zamach musi wyglądać na przypadek, na zbieg okoliczności, na sekwencje nieplanowanych, niezwiązanych ze sobą zdarzeń, które mają doprowadzić do bezpośredniego strzału w skroń wolnorynkowego kapitalizmu i samopowieszenia się liberalnej demokracji w politycznym gabinecie. Oczywiście bez udziału osób trzecich. Nie tylko nie będzie wiadomo, kto jest zamachowcem, kto zleceniodawcą, ale samobójcy sami uprzejmie powycierają odciski palców z broni i usuną wszelkie ślady ze sznura. Winnych nie będzie (…)
Pełna wersja tekstu znajduje się w publikacji:
Globalny Bunt Elit. Rewolucja Pandemiczna 2020. Kroniki pandemii