System demokratyczny, podobnie jak wolnorynkowy kapitalizm przestały być potrzebne globalnym elitom nawet jako atrapa, stwarzająca pozory kontroli społecznej nad aparatem władzy, czy jako imitacja biznesowej konkurencji. Rozwój supernowoczesnej techniki i technologii, możliwości produkcji (nadprodukcji) nieograniczonej ilości dóbr i żywności, przez nikogo niekontrolowana emisji pustego pieniądza oraz wdrażanie odnawialnych, „zielonych” źródeł energii doprowadziły do sytuacji, w której „zwykli ludzie”, wielomilionowe masy przestały być potrzebne najbogatszym do codziennego funkcjonowania. Przynajmniej w obecnej liczbie. Stały się nie tylko zbędne, ale są poważnym problemem i jednym z największych dla uprzywilejowanych źródeł zagrożenia. Nadprodukcja ludzi wydaje się być większym problemem niż nadprodukcja dóbr.
Dotychczasowe systemy fasadowej demokracji i liberalnego kapitalizmu nadal dają masom społecznym- demosowi- teoretyczny wpływ na życie miliarderów. W przypływie gniewu i desperacji mogą one podejmować próby zmiecenia współczesnej arystokracji z piedestałów ekonomicznych, odebrać im dotychczasowe statusy i majątki, wywrócić ciągle obowiązujące i przyszłe hierarchie. Dlatego jednym z kluczowych celów najbogatszych jest wyeliminowanie resztek mechanizmów demokratycznych i wolnorynkowych, aby luksusowe, pozbawione trosk życie mogło przebiegać w sposób niezakłócony, w zupełnym oderwaniu od spauperyzowanej klasy średniej i zwykłego plebsu. Teraz i w przyszłości. Nieprzerwanie. Idealnie skrojone narzędzia inżynierii społeczno-medialnej, medyczno-farmakologicznej, technologiczno-naukowej, prawno- finansowej są gotowe do użycia i właśnie implementowane do realiów świata Cywilizacji Zachodu. I mają tę cywilizację zmienić w sposób nieodwracalny. Bezpowrotny.
Elity postanowiły zagarnąć realny świat dla siebie. Jednak finalnie może się okazać, że sami trafią do tej samej cyfrowej klatki ze znienawidzonym, budzącym w nich niesmak demosem.
Najbogatsi nie są aż tak głupi, naiwni i leniwi, na jakich próbują się kreować
Zwykłemu zjadaczowi chleba, który martwi się o to, jak opłacić czynsz i pozostałe rachunki w danym miesiącu, a najbardziej odległymi polanami są przyszłoroczne wakacje w Chorwacji w ofercie last minute, trudno sobie wyobrazić, że świat, w którym przychodzi mu funkcjonować może być projektowany z 10-, 20-, 30- czy nawet 50- letnią perspektywą. Miliarderzy mają czas i mają go w nadmiarze. Dysponują nieograniczonymi zasobami finansowymi, materialnymi, technologicznymi, osobowymi. Ich głównym zmartwieniem jest zabezpieczenie własnych interesów i ewentualna poprawa własnych statusów majątkowych i prawnych. Zapewnienie sobie atrakcyjnej, nieustającej coraz bardziej intensywnej rozrywki w poczuciu absolutnej bezkarności to jedna z głównych trosk najbogatszych.
Każdemu, komu się wydaje, że światem rządzą bezrefleksyjni głupcy, powinien sięgnąć choć raz do takich dokumentów jak Raport Klubu Rzymskiego (1972 r.), Agenda 21 (1992 r.), Scenariusze przyszłości technologii i rozwoju międzynarodowego (2010 r.), Agenda 2030 (2015 r.), czy opracowania, analizy i materiały z wydarzenia Event201 z października 2019 r. Światowe elity, w przeciwieństwie do mas społecznych oraz rządów wielu państw świata, do pandemii COVID-19 i Rewolucji Pandemicznej 2020 były doskonale przygotowane. Co najmniej od kilkudziesięciu lat.
Świadczyć może o tym również masowa rezygnacja szefów kilkudziesięciu (co najmniej ok. 50) największych amerykańskich spółek ze swoich lukratywnych, świetnie płatnych stanowisk, określana jako Great Exodus of CEO’s 2019, czyli Wielką Emigracją (Ucieczką) Prezesów 2019 r. Na tym poziomie biznesu, finansów, polityki i mediów nie ma przypadków czy zbiegów okoliczności. Na pewno nie w takiej skali. Ktokolwiek podał racjonalny powód tych dymisji? (…)
Pełna wersja tekstu znajduje się w publikacji:
Globalny Bunt Elit. Rewolucja Pandemiczna 2020. Kroniki pandemii